Teraz coś zupełnie z innej beczki

  • 24 sierpnia 2011
  • 0
Dzisiaj postanowiłem spróbować specjałów lokalnych sklepów. Co prawda przycisnęłomnie żeby zjęść sobie...chipsy o godzinie 22. Generalizując niby niby prosta sprawa, ależ cóż tu począć jak nie ma Lay'sów o smaku zielonej cebulki? Gdzie szukać zbawienia?




Niczym odważny batman uzbrojony w Singapurskie dolary poszedłem więc na łowy... Oto popatrzcie co dopadłem. Co ciekawe kupiłem poniższy artefakt w sklepie "7 eleven". Mówi to coś komuś ;-)


Super sprawa - chipy oblane klejącym się słodkim sosem z dodatkiem chili. Cholerka! Wybuchowa mieszanka, ale nie ma co. Przepyszne i kosztowało "aż" całego dolara. Przyznam, że dało mi to trochę do wiwatu, ale warto było.

Oczywiście chilli zrobiło swoje i dokonało ogniowego spustoszenia w mojej jamie ustnej, więc puszka lokalnego piwa z hotelowej lodówki ukoiła cierpienie me.


Co prawda nie jest to tak zwane "piwko", ale zawsze zimne ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz