Chiński nowy rok. Znowu

  • 22 lutego 2015
  • 0
Ponownie jak co roku nadchodzi ten czas roku kiedy cholera jasna mnie zalewa. Krew w żyłach mi sie ścina, a białko z oka wyparowuje.


Ale Panie cóż Pan?!


Dekoracje jak co roku - z pompą i rozmachem.

Generalnie rozbiega mi się o chiński nowy rok. Dziwne takie tam święto, a właściwie dwa dni w roku, kiedy to chińska cześć singapurskiego społeczeństwa dostaje kociokwiku.

Biegają po sklepach jak w transie z koszami pełnymi jedzenia, "smażonek", bardziej lub mniej tandetnych ozdób noworocznych o'la o'la szaleństwo jednym słowem. Generalnie jest to czas kiedy należy jak ognia unikać Singapuru, gdyż masy ludzkie w tym przeludnionym kraju zaczynają niczym zaczadzeni ze szczęścia zombie zalewać każdy zakątek wyspy!

Postanowiłem się z Tobą drogi czytelniku podzielić moimi wrażeniami z z czasu, gdy w całym Singapurze obchodzony jest CNY (Chinese New Year) i jakie są tego te ciemne strony.

Niech Cię nie zwiedzie wygląd - to nie jest sucha krakowska! To są mięsa oblepione...cukrem! Tak, tak! Mięso na słodko.

Wiem, że jestem sarkastyczny i negatywny w swojej ocenie, ale tak to widzę po kilku latach. Na początku owszem - było sporo zadziwienia i zachwytu. Ozdoby i światła, egzotyka. Teraz? Patrzę na to trochę tak praktycznie, czy też nawet obojętnie, dochodząc do wniosku, że warto ten czas spędzić na Bali :)

Chiński nowy rok jest to czas, gdzie naprawdę Singapur daję się odczuć jako kraj bezgranicznie zatłoczony i masy ludzi są dosłownie wszędzie. Osobiście najwięcej bólu odczuwam podczas robienia zwykłych zakupów w supermarketach. Kolejki są tak długie, że czekanie około 30, czy nawet 45 minut do kasy nie powinno naprawdę nikogo dziwić. Do tego bardzo często obsługa sklepów nie nadąża z uzupełnianiem brakującego mięsa w lodówkach.

Jak widać jest tłoczno.

Bólem też jest fakt, iż na czas nowego roku wszystko w mieście umiera. Każdy sklep, punkt z jedzeniem, supermarket, czy cokolwiek przyjdzie Ci do głowy - jest zamknięte. Znaczy to tyle, iż jak nie zrobisz zapasów na przeżycie wspomnianego czasu - to masz nie miały problem. Wygląda to bardzo podobnie jak w Polsce podczas naszych katolickich świąt.

Tu jednak Tesco nie jest otwarte do ostatniej minuty. Wszystko zamyka się bardzo wcześnie. Dla przykładu moja firma puszcza nas do domu co roku około 3 godzin przed końcem pracy. Miło, prawda?

To akurat jest duża atrakcja - świeże egzotycznie owoce i soki.
Uważać trzeba też na miejsca turystyczne w ten czas. Jedzenie, pamiątki, napoje itp, wszystko jest średnio 15-30% droższe niż poza tymi dwoma magicznymi dniami. Nawet jak znajdziesz punkt, gdzie nadal można kupić jakieś lokalne jedzenie - tak..Będzie drożej :(

Błędem, na którym też się nauczyłem jest to, iż za wszelką cenę należy unikać publicznych miejsc, gdzie będą pokazy taneczno-muzyczne lub sztuczne ognie. Nie jestem w stanie opisać słowami jak przeludnione to są miejsca i jak gorące powietrze jest w tych tłumach. To trzeba przeżyć żeby zrozumieć.

Pomysł wyjazdu? Hmmm... tak zdecydowanie lepiej, jednakże każdy chce zarobić. Także każda linia lotnicza, autokar, czy też hotel będzie odpowiednio więcej sobie liczył za swe usługi. Do tego należy dodać fakt, iż last minute nie istnieje w Azji. Przynajmniej w takim pojęciu jakim my Polacy znamy.

Moja rada - kupować jakieś wyjazdy na czas CNY dużo dużo wcześniej, żeby się nie zdziwić, że nic już nie zostało do wzięcia.

Jeśli jednak chcesz zostać w Singapurze i oglądać show...też kup sobie miejsce dużo dużo wcześniej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz