Tym razem poszedłem do parku sobie posiedzieć i poczytać. Powiem, że ni cholery się nie dało. Było gorąco jak w piekle i do tego pogryzły mnie jakieś cholerne mrówki! Niemniej nie zmienia to faktu, iż miejsce bardzo urocze, relaksujące i godne odwiedzenia.
Jedna z ciekawych rzeczy jest taka, iż dawno, dawno temu był tam pierwszy ogród z przyprawami w Singapurze. Dziś jest tylko mała replika tamtego ogrodu, ale można zobaczyć jak na przykład curry wygląda rosnąc.
Singapurczycy bardzo długo uważali to miejsce za magiczne i wręcz zakazane. Jest to zdaje się jedyne tej wielkości wzniesienie tutaj.
Ten park nazywa się Pearl's Hill City Park i jest wkomponowany w narodowy rezerwat przyrody. Ja na rezerwat to bardzo mały jak dla mnie, ale fakt jest faktem - przyjemnie tam posiedzieć. Polecam!
No i ja. Kurde, jak gorąco.
Witam, dziś rano przyjechałem do pracy do Singapuru na ok. pół roku.
OdpowiedzUsuńJest akurat Wielki Tydzień, czy sã tu gdzieś nabożeństwa po polsku?
Pozdrawiam, MS
Mirek@umd.edu
szczerze mówiąc nie wiem, ale bardzo, bardzo w to wątpie. Polonia jest tu bardzo znikoma, a właściwie to jej nie ma (porównując do np. amerykańskiej).
UsuńSzkoda, że nie konynuujesz bloga. Czyżby koniec pracy w Singapurze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Wrocławia!
ewe
dziękuję za zainteresowanie, znów będę pisać, po roku czasu mam pełną głowę różnych przemyśleń, którymi chce się podzielić...
UsuńDalej mieszkam w Singapurze, więc mam o czym pisać :)
dziękuję za zainteresowanie, bardzo mnie to zmotywowało do kontynuowania bloga!!
OdpowiedzUsuńNIe, nie! Żaden koniec! Jak najbardziej dobrze jest, dzisiaj zacznę wrzucać kolejne posty