Malezja wybiera

  • 4 maja 2013
  • 5
Ciekawy okres zrobił się w Singapurze. W sąsiedniej Malezji bedą miały miejsce w najbliższą niedziele wybory nowego rządu. Zapowiada się bardzo ciekawa walka, a tym bardziej, że jak napisałem nastał ciekawy czas w Singapurze. Dlaczego ciekawy? Po kolei. przede wszystkim dlatego, iż Malezja, której 50 lat temu Singapur był częścią ma szanse wybrać nowy rząd, a co za tym idzie podzielić zupełnie na nowo układ sił w swoim parlamencie.

Oczywiście dla Malezyjczyków jest to równie duża szansa na wprowadzenie prawdziwej demokracji, czyli tak,  jak to powinno wyglądać.







Dlaczego na początku napisałem, iż jest to ciekawy czas w Singapurze? Otóż jak wspomnialem wcześniej Singapur był czescią Malezji, a po ponad 50 letniej separacji są to w tej chwili dwa rożne kraje o dwóch rożnych biegunach, tradycjach, wierzeniach, mentalności i sytuacji politycznej.

Nie każdy zapewne z was wie, iż Singapur czerpie wodę pitną z Malezji - około 70% tej wody pochodzi z sąsiedniej Malezji. W związku z tym każda zmiana sił politycznych w głównym dostawcy wody jest tutaj bacznie obserwowana i jak najbardziej komentowana.



Z jednej strony czuje pewnego rodzaju więź z Malezyjczykami, którzy mają w tej chwili bardzo przełomowy moment w swojej historii, a z drugiej strony jako obcokrajowiec przyglądam się bacznie całej sytuacji. Czuje więź ze względu na fakt ,iż przypomina mi to naszą historie - uczenie sie demokracji, dziki kapitalizm, budowanie kraju od nowa. Dlaczego od nowa - dlatego, iż jak ponad 50 lat temu ,gdy poszli sobie Brytyjczycy Malezji została zostawiono sama sobie i musiała sie uczyć swojej suwerenności sama. Przypomina to nasza historie? Moim zdaniem bardzo. Oczywiście scenariusz inny, ale film znajomy.

Także w ta niedziele Malezyjczycy będą próbowali wybrać całkiem nowy parlament i skonstruować nowy rząd. Czy im sie to uda? Moze być różnie. Z doniesień lokalnej prasy, jak i moich znajomych Malezyjczyków w Malezji dzika wyborcza dzicz.

Dla przykładu wojskowi głosowali już kilka dni temu i w związku z tym wybuchł skandal. Mianowicie aktualny rząd wydał sporo milionów RMB (waluta Malezji), aby kupić niezmywalny atrament, który użyto do oznaczania kciuka osoby, która już głosowała, aby uniknąc oszustw podczas głosowania, używania róznych dowoów torżsamości przez tą samą osobę i tzw. "phantom votes".

Niestety okazało się, że cudowny tusz daje się w dośc łatwy sposób zmywać! Możecie sobie wyobrazić jakie było oburzenie opozycji, która dostała już ostre baty przy okazji ostatnich wyborów - mam tu na myśli wielokrotne oddawanie głośów przez te same osoby, podrabianie dokumentów osobistych, głosowanie przez osoby nieżyjące itp.

Zobaczymy już niedługo jak poszły wybory i czy nie było "phantom votes" oraz kupowania głosów...




5 komentarzy:

  1. I jak w tej chwili wygląda sytuacja w sąsiednim państwie po wyborach? Chyba żadnych niepokojących zmian nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przeczytaj odpowiedź na twoje pytanie na moim blogu :)

      Usuń
    2. Dopiero teraz przeczytałem Twoją odpowiedź... posty na tym blogu nie były od paru miesięcy dodawane więc nie wszedłem tutaj i jej nie przeczytałem. :)
      Twój profil jest dla mnie zablokowany, mógłbyś zatem podać bezpośredni adres Twojego bloga? Pozdrawiam.

      Usuń
    3. zapraszam ponownie -> http://7000mil.blogspot.sg

      Usuń
  2. Jak może wyglądać? Malezja przegrała swoją walkę o demokrację i równe prawa dla wszystkich. Podczas wyborów w momencie liczenia krytycznych dla opozycji głosów w kraju były tzw. "black out-y", czyli "nagle" prądu brakło w organach wyborczych. Oczywiście spekulacje były jasne - manipulacja głosami. Magiczny tusz, który miał być pomocny w walce z machlojkami wyborczymi zmywał się zwykłą wodą (obecny rząd usunął z tuszu głowny składnik, jakoby tusz z tym składnikiem nie był hallal). Dużo by tu pisać. Jako obserwator kibicowałem kolegom i koleżankom z pracy...ale niestety ponieśli oni bolesną porażkę.. Czyli Malezja dalej pogrąża się w swoim zacofaniu i wiedzie prym jako kraj trzeciego świata. Tak - trzeciego świata!

    OdpowiedzUsuń